Autor |
Wiadomość |
<
Hogwart / Zamek /
Wieże
~
Wieża niczyja
|
|
Wysłany:
Sob 21:53, 20 Mar 2010
|
|
|
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Choisy-au-Bac Płeć: Kobieta
|
|
Każdy potrzebuje chwili wytchnienia. Stanąć pod bezkresem nieba, wychylić się za balustradę i pozwolić myślom błądzić w nieznanych zakamarkach fantazji - to wszystko jest możliwe, gdy pokonasz tysiąc i jeden stopień, które wiodą na szczyt tej wieży.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Pon 20:05, 03 Maj 2010
|
|
|
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
|
Po opuszczeniu Pokoju Wspólnego nogi same niosły go w górę - w stronę wieży. Jego wargi ściągnięte w gniewnym grymasie i dynamiczny chód skutecznie odpychały innych uczniów. Kilkakrotnie gromił wzrokiem trzecioklasistów, którzy zaśmiali się zbyt głośno lub wyglądali na za bardzo zadowolonych z życia.
Nie ma tak dobrze... - myślał, wspinając się po stopniach wieży. Jego palce już wędrowały w kierunku paczki papierosów, którą wcześniej umieścił w kieszeni marynarki.
Wspiął się na szczyt i rozejrzał. Dostrzegł w oddali przy jeziorze trzy postaci - tak, wzrok miał wyjątkowo dobry. Dwie z nich średnio go interesowały, jednak gdy rozpoznał sylwetkę Josie zaklął siarczyście ze złości. Po części na siebie, po części na nią. Nie wiedział czy ma podstawy, w tej chwili nie rozważał tego.
Lekko drżącymi rękami wyjął papierosa, wetknął go między wargi i podpalił. Poczuł wiatr, rozwiewający jego rdzawe włosy, gdy stał, opierając się jedną ręką o balustradę i wbijał wzrok w linię horyzontu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Wto 14:04, 04 Maj 2010
|
|
|
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
|
Dopalając kolejnego papierosa, bawił się zapalniczką. Chciał skupić się na płomieniu, jednak wiatr skutecznie niwelował jego wysiłki. Burknął coś niezrozumiałego pod nosem i westchnął ciężko. Jego wzrok mimowolnie co kilka sekund wędrował w kierunku jeziora, a właściwie jednej z dziewcząt tam spędzających czas.
To ja jestem idiotą. Nie potrafię zacząć czegoś i tego nie spieprzyć... - z takich gorzkich rozmyślań wyrwał go głos Josie, dochodzący zza jego pleców. Zachłysnął się powietrzem, śmiertelnie przestraszony i odwrócił głowę w mgnieniu oka. Odgarnął włosy, który przesłaniały mu widok i rąbnął się otwartą dłonią w czoło. No tak, patronus... Wysłuchał jego słów i chwilę błądził myślami, zastanawiając się, co powinien zrobić. W końcu skinął różdżką, by przepłoszyć patronusa Josie i, upychając kartonik z powrotem w kieszeni marynarki, skierował się schodami w obranym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|